1. |
WIELKI MARTWY
03:01
|
|||
WIELKI MARTWY
WŚRÓD PUSTKOWIA ZIEMI SIĘ ROZWIERA PYSK
MIECZEM LOSU WYŁAMANY Z TARCZY NIEBIOS ODŁAM PRYSŁ
NA DNIE WIELKIEJ JAMY NIEZDOBYTY SKARB
JEGO PIĘKNO KRUSZY SKAŁY, JEGO ZEW SIĘ NIESIE W DAL
WIECZNY TUŁACZ NAD PRZEPAŚCIĄ STAWIA KROK
WIERNĄ LASKĘ RZUCA W OGIEŃ, A ŻAREM GASI WZROK
NA PRZEZNACZENIA WYROK OPĘTAŃCZO PLWA
LECZ GO ZIEMIA NIE CHCE PRZYJĄĆ
PRZEPAŚĆ ZIONIE, A ON DALEJ TRWA
WICHER STARCA UNOSI
A NA DOLE, WE MGLE
DYM Z GŁĘBINY SIĘ ZRYWA
WIELKI MARTWY BUDZI SIĘ
WIJ PIERZCHA ZE SKAŁY
PTAK SKRZYDŁAMI WIATR TNIE
Z LAWY SZKIELET SIĘ DŹWIGA
WIELKI MARTWY BUDZI SIĘ
BRYLANTOWE KOŚCI SPAJA POCZERNIAŁYCH GADÓW ZLEP
Z PROCHÓW DAWNYCH KRÓLESTW STRAWA
ZIMNE SERCE PUSZCZA W BIEG
NA ZWĘGLONYCH STOPACH STAJE
PIERŚCIENIAMI CHMURY RWIE
PATRZY Z GÓRY NA NASZ PADÓŁ
DZIKIM ŚMIECHEM STRZĄSA DESZCZ
POCHŁOŃ MNIE, CZCIGODNA ŚMIERCI
BŁAGA TUŁACZ PO DZIŚ DZIEŃ
WIELKI MARTWY ZACISNĄŁ GO W PIĘŚCI
I WRAZ Z NIM OBALIŁ SIĘ
PO CZASZCE Z BLADYCH OPALI
BŁĄDZIĆ BĘDZIE DO DNIA
AŻ SIĘ ZIEMIA ZNOWU OTWORZY
I NA NOWY WYPLUJE GO ŚWIAT
|
||||
2. |
CZARNY LEW
03:18
|
|||
szczęka chromowany zgryz
z kłów ścieka gorąca benzyna
stalowy szpon rozrywa każdą cierpką myśl
w żyłach ścina się adrenalina
to nie lakier zimnym blaskiem lśni
tylko kryształowa strychnina
pod nią krew stygnie, zimne, chore tężeją łzy
pościg właśnie się zaczyna
czarny lew czarny lew goni mnie
płuca mi wypełnia siwy dym
w skórę wżera się szorstka szczecina
grzywy zmierzwionej trzymam się co sił
gdy z głodu grzbiet ku gwiazdom wygina
pot się sączy z metalowych dysz
kwaśna oblepia mnie ślina
dobrze wiem któreś nocy nie nastanie świt
świeża w pościg puści się zwierzyna
czarny lew lew goni mnie
czarny lew daj mu pożreć się
słyszę ten zgrzyt poznaję ten jęk
bestia się zrywa ryczy czarny lew
blada panika przez miasto tnie
bestia się zrywa ryczy czarny lew
czarny lew lew goni mnie
czarny lew daj mu pożreć się
|
||||
3. |
KRÓLOWA JEST GŁODNA
03:29
|
|||
Za złote kudły słońce chwycił ktoś
I łeb mu wsadził pod wodę
Ciemność spadła na mnie niby grom
Nic więcej zrobić nie mogę
Nie widzę drogi wstecz ni drogi tam
Maszyna jednym patrzy okiem
Choć pod kołami ma nagrzany piach
Noc grubym pęta je lodem
Głodna! Królowa jest głodna!
Kichy pali wino i wojna
Głodna! Królowa jest głodna!
Uczta to królowej niegodna
Nagle niebo się rozdarło w pół
I jasny bryznął z niego promień
Maszyna padła sycząc z rur
Nic więcej zrobić nie mogę
Głęboki wdech, w płucach więźnie krzyk
Cała do góry się wznoszę
Nade mną obcy statek nieziemsko lśni
Piekielne falują zorze
Głodna! Królowa jest głodna!
Kichy pali wino i wojna
Głodna! Królowa jest głodna!
w kichach czcigodnych dzicz niespokojna
Głodna! Królowa jest głodna!
Uczta to królowej niegodna
Właz uchyla się
spadam prosto na stół
Gad w koronie z gwiazd
trzyma się za brzuch
Zerka spod długich rzęs
język pcha mi do ust
nie nasycisz królowo się
jednaki trawi nas głód
|
||||
4. |
ZMIERZCH
02:53
|
WIJ Warsaw, Poland
WIJ
Sześcionogi, trzygłowy stwór wypełzający nocami
z warszawskich
piwnic. Chrzęszcząc snuje w swoim ojczystym języku pieśni
o tajemnicach przedwiecznych. Jego wędrówkom towarzyszy gruz dobywający się
z barytonowej gitary i potężne uderzenia w bębny.
Wychylcie ku niemu swoje odnóza, jeśli inspirują was rockowe brzmienia lat 70.
... more
Streaming and Download help
If you like WIJ, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp